Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lutra z miasteczka wiry. Mam przejechane 8817.66 kilometrów w tym 81.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lutra.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2013

Dystans całkowity:62.73 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:01:25
Średnia prędkość:21.69 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:31.36 km i 1h 25m
Więcej statystyk
  • DST 30.73km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.69km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szwędactwo po okolicznych wichurach.Powrót 21:30

Poniedziałek, 21 października 2013 · dodano: 21.10.2013 | Komentarze 7

Ciepło.Dobra widoczność,jasno od księżycowego światła.Pióropusz światła nad Wielką Sową,Dzierżoniów,kotlinki i wzgórza rozświetlone milionem świateł.Podobne nocne widoki próbowałem już fotografować i opisywać więc dzisiaj tego nie zrobię.
Nie zrobię bo jak śpiewają "Elektryczne Gitary"...

"Byłem w Ryjo, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawajo,
byłem na wsi, byłem w mieście, byłem nawet w Budapeszcie
wszystko chuj, bo ja wam mówię wszystko chuj,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy".


A...hoj Przygodo!




Zmoknąć,wyschnąć,wrócić do domku.

Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 4

A było to tak.Umówiłem się z kolegą w Ratajnie. Z planem na poważniejszy wyjazd,po przydługawych przygotowaniach,wytaszczyłem rower i własny tyłek przed chałupę.
Wiało.
Pierwszych ostrzegawczych kropelek doświadczyłem na sobie już podczas podjazdu pod Jędrzejowice.Zignorowałem to ostrzeżenie z postanowieniem nie poddawania się. Kiedy po pokonaniu kolejnych kilkunastu kilometrów Wjeżdżałem do wioseczki w której znajduje się chałupina mojego kolegi,lało już poważnie. Nic nie wróżyło rychłego odsłonięcia nieba.
"Usiądźmy,napijmy się kawy, zjedzmy ciastko,może przestanie padać".Tak zabrzmiała pierwsza rozsądna propozycja.
Wykonaliśmy wszystko zgodnie z planem...Nie przestało.
Zostałem wyposażony w przeciwdeszczową kurtkę i w jeszcze większych strugach wody udałem się w drogę powrotną. Kiedy przejeżdżałem obok jeziora w Sieniawce,zamknęły się na powrót upusty niebios i oczom MEM ukazał się nagle błękit niebios.Gołębicy nie wypuszczałem jak Noe po zakończeniu potopu,bo nie miałem ochoty na polowanie na ptaki a i polować nie miałem czym.Zresztą,teren był już znany a z chałupinek wzdłuż Jaźwiny dopadł mnie zapach przygotowywanych właśnie niedzielnych obiadków. Tym sposobem Wyjechałem,zmokłem powróciłem. Powróciłem do chatynki w której już pachnie obiadkiem i pomimo jesiennej aury,ciepełkiem.
Ahoj przygodo!