Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lutra z miasteczka wiry. Mam przejechane 8817.66 kilometrów w tym 81.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lutra.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2013

Dystans całkowity:445.10 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:24:43
Średnia prędkość:18.01 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:74.18 km i 4h 07m
Więcej statystyk
  • DST 71.80km
  • Czas 04:29
  • VAVG 16.01km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielka Sowa przez Przełęcz Walimską. Jeszcze tu wrócę.

Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 14

Muszę tu wrócić bo dobrnąłem kawałek trasy leśnym traktem.Szło fajnie przez gałęzie, błota, wodę i wszystko dało się pokonać oprócz złego oznakowania szlaku.Szło dobrze do czau kiedy po zachodzie słońca zrobiło się ciemno.Ze znanego wszystkim rowerowego szlaku miałem wjechać na czerwony.Pieszy był.Jeden na początku.Rowerowego nie widziałem wcale.Poszedłem tym pod górę i jeśli dobrze obserwowałem mapę,droga powinna się wznosić.Ta którą zmierzałem po jakimś czasie zaczęła gwałtownie opadać.Jakoś nie po drodze mi było więc zawróciłem.Bałem się,że utknę tu na dobre. Wróciłem do pierwszego rozpoznanego miejsca i rozpoczął bym odwrót,gdyby nie cudeńka jakie tam zastałem. Rozległe panoramy miast w lewo od szlaku. Miliony świateł wypełniające całą dolinę i zbocza przyległych gór.Siadłem na pniaku i mógłbym tak trwać w bezruchu do rana.T kolejny powód dla którego tu wrócę.
Po dłuższej chwili ruszyłem dalej w kierunku Przełęczy Jugowskiej.Teraz szło szybciej i rozpocząłem asfaltowy zjazd w kierunku Rościszowa.Jadąc już rozmyślałem jaką to rekompensatę za niepowodzenie mógłbym sobie zrobić.Skręciłem w lewo w kierunku Michałkowej i szybko pożałowałem.O ile droga do Rościszowa była już pięknie zamieciona z piasku, o tyle ta była dwoma półmetrowymi paskami asfaltu,widocznymi spod sypkiego piasku.Zjechałem do Glinna Tam rozpoczęła się wojna nerwów.Psy duże i małe uwolnione na noc.To była jedna wielka ucieczka od domu do domu.Nigdy więcej nie wjadę po zmroku w takie zadupia.W lesie czułem się bezpiecznie.Tam zwierzęta unikają człowieka oświetlonego,na rowerze.To co dla leśnych zwierząt było powodem do ostrożności,dla zdebilałych na łańcuchach kundli było wyzwaniem.Nie wspomnę o wielkim swobodnie biegającym wilczurze w domu obok którego zapamiętałem olbrzymi stos wielkich dębowych bali.Dobra bo za dużo.Zagórze koło tamy a później Bystrzyca Świdnica ,chatynka a w chatynce pies który mnie zna i jest z nami odkąd mieszkamy w tym domu.Wychował się z dziećmi i nikogo nie zjadł.Pewnie powinienem zaprzysiąc sobie rozwagę ale po cóż było by zawołanie...Ahoj przygodo!

Zdjęcia i mapki jutro.Aż jestem ciekaw tych map.Chcę wiedzieć gdzie się spaprało.

/Trasa+z+dnia+2013-04-22+23:00





















Kolory zachodzącego słońca w lesie.










Droga nie usłana różami,miejscami było gorzej.














Widoki których się nie zapomina. Dlatego będę tu wracał niekoniecznie w dzień.




Tam szwendałem się niedawno.




Zjazd w kierunku Glinna i Michałkowej.




Kościół w Glinnie.




Tama w Zagórzu.




  • DST 85.31km
  • Czas 05:23
  • VAVG 15.85km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przełęcz Jugowska po zmroku i kilka innych podjazdów w nocy.

Piątek, 19 kwietnia 2013 · dodano: 19.04.2013 | Komentarze 6

Do chatynki wróciłem około 24-tej.Po zjeździe z Przełęczy Jugowskiej,zabłądziłem z powodu braku oznaczeń i zjechałem w kierunku Nowej Rudy.Dobrze się jechało,bo z górki.Niestety.Matka natura,czasem płata głupawe dowcipy. Kosztowało mnie to około dyszki podjazdu w kierunku z którego tak dobrze szło.Później z nieświadomości i w strugach deszczu, szarpnąłem się na Rzeczkę. Kulasy chodzą coraz lepiej na podjazdach i końcówkach wyjazdów.To nie przypadek. Pioter wie coś na ten temat.Dzięki Ci Piotrze.:) Dziekuję także Lei, Toompowi i Jeźdźcom Apokalipsy z Cnr.Podróże kształcą. Rozmowy również. Resztę opiszę jutro mapkę jeśli się zapisała też.Dzisiaj wpiszę tylko z licznika ale nie wiem czy trochę nie zbzikował.Porównam z mapką gps. Gps też zbzikował.Nie poleciałem przecież z Miłochowa pod Bielawę i do domu.Jak mawiał Pawlak z "Sami swoi" "Do kitu z tą Amerykańską mechanizacją". To już druga sknocona mapka.Wczoraj "bikemap"nie działał,spróbuję dzisiaj.


/Trasa+z+dnia+2013-04-20+00:22


#lat=50.733397338594&lng=16.530473417969&zoom=11&maptype=ts_terrain

Ha!Pierwszy raz w czasie jednego wyjazdu uzbierałem tyle przewyższeń :). Na krótkim odcinku, od chwili kiedy zawróciłem w Jugowie, do miejsca przełomu na szczycie przed Rzeczką, pokonuje się prawie 270m wysokości.A od ścieżki rowerowej Dzierżoniów Pieszyce do Przełęczy Jugowskiej ok.440m w kierunku nieba.Wszystkiego razem 990m










W czasie całek eskapady towarzyszył mi łoskot wody.Setki większych i mniejszych strumieni.














To była dobra wiadomość.Po niej nastąpiło kilka coraz lepszych i to były ostatnie dobre wieści tej nocy.














Droga po drugiej stronie przełęczy nie wróżyła łatwego zjazdu,ale na drogi rzadko narzekam.Toomp i Lea jeżdżą po chaszczach i nie marudzą. ;)
Niedługo później z czarnej otchłani nade mną, zaczęły spadać pojedyncze krople deszczu.




Tak przez las,bardzo nisko w rozległej kotlinie, widać było światła pewnej miejscowości.





Dwa czerwone punkty w lewym górnym rogu to wieża przekaźnikowa.Niestety,to nie Ślęża.










To efekt mozolnej wspinaczki.Wszystko widać jak na dłoni.




  • DST 68.31km
  • Czas 04:03
  • VAVG 16.87km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczka na Przełęcz Walimską, z wątkiem filozoficzno - religijnym

Wtorek, 16 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 13

Taka się okazała.Zwykle jestem daleki od tego typu rozważań ale miałem czas...Dużo czasu...Szczególnie na podjeździe podczas którego prędkość zmuszony byłem zastąpić cierpliwością.Opis podjazdu mogę odpuścić bo i o czym tu pisać.Prawdziwe przeżycia wstrząsnęły mną dopiero na przełęczy.Zimno było na górze.Śnieg jeszcze zalegał pobocza.Musiałem się ubrać.Żeby się ubrać, najpierw musiałem się rozebrać więc najpierw wstrząsnęło mną zimno.
Później doświadczyłem głodu.Nie.Nie tak to zaplanowałem.Zacząłem gorączkowo szukać rozwiązania lecz cały czas nie opuszczała mnie wizja rowerowego turysty, słabnącego, zwalniającego i zmierzającego w kierunku rowu gdzie przyjdzie mu niechybnie dokonać żywota.
Po wymienionych wyżej wstrząsach,postanowiłem przeszlifować swoim bolidem słynną walimską kostkę.Ta okazała się już przeszlifowana a na dodatek obfitowała w niespodzianki nad którymi również rozwodzić się nie mam zamiaru.
Byłem głodny rozżalony i zwątpiłem całkowicie w znalezienie wyjścia z tego impasu.
Walim.Światło.To sklep.Tak.Ten widok przywrócił mi wiarę w równowagę wszechrzeczy i w to,że układ słoneczny nie zmierza w kierunku czarnej dziury.
Nagle jeden błysk pamięci w którym widzę swój portfel pozostawiony na szafce w garażu.Za sprawą tego błysku,niczym za sprawą okna czasoprzestrzeni przenoszę się nagle z kosmosu do mikrokosmosu.....Jestem w czarnej d.pie.
Ogarnia mnie czarna rozpacz.
(Nie przeklinam gdyż Lea przywilejem niewieścim zastrzegła sobie prawo do nielubienia przeklinania i choć nie byłem pierwszym który ową pokusę zademonstrował,czuję się ostrzeżony) :))).
Ale do tematu. Znalazłem na dnie sakwy dwa razy po dwa złote.Tu objawił się mój talent do przewidywania moich nieprzewidywalnych zachowań.
Wchodzę do sklepu i pytam z nadzieją w głosie.
-Są bułki? Mogą być słodkie.
-Są ale z rana.
Uwierzcie mi.Nigdy się tak nie cieszyłem na widok słodkich bułek "z rana",choć to przecie późny wieczór.Koniec dnia.
Znalazłem skwerek z dwiema ławeczkami,małą tują i dużym świerkiem.
Za plecami miałem huczący wodą z roztopów strumień.Tak w skupieniu,nie delektując się smakiem, ani nie wnikając co znajduje się wewnątrz podarowanego mi przez los mikrokosmosu,odzyskałem wiarę w równowagę wszechświata.
Wsiadłem na rower i pomknąłem ku przeznaczeniu.Na przeznaczenie czekałem tylko tyle ile trwa przejazd od sklepu do następnej wioski,gdzie stojący przy drodze jegomość z "mamrotem" w dłoni powiedział
- E! dawaj ten rower.
Powiedziałem,żeby się od....dalił czy coś podobnie brzmiącego,gdyż chociaż na to nie wyglądam biegle władam owym narzeczem. Dotarło...Po czym... oddaliłem się sam. Reszta trasy przez Zagórze,Bystrzycę Dolną, Świdnicę i do chatynki.

W domu do mnie z kolei dotarł komunikat,że zapisała się tylko część trasy ale to drobiazg.Stworzę ją w bikemap-ie.Zdjęcia też chyba jutro.Późno już.
Trzeba się wyspać przed kolejnym dniem pełnym wrażeń.
Ahoj przygodo!

/Trasa+z+dnia+2013-04-16+16:46


Dziwne! nic tam nie ruszałem coś się nie powiodło.Może jak zdjąłem kurtkę?
W biemap-ie "Serwer Error". Jak tu wierzyć w opatrzność?

?136622949811135#lat=50.767280596287&lng=16.53322&zoom=12&maptype=ts_terrain

A dzisiaj chociaż późno,udało się.Tak wygląda trasa w całości.




Wielka Sowa z podjazdu od Rościszowa.




Nasi tu byli.Widok na polankę i parking.Przełęcz.




Zdjęcie ze zjazdu w kierunku Walimia,gdzieś przed pierwszym zakrętem z kostki.










Budynek elektrowni na rzece Bystrzycy.




  • DST 123.49km
  • Czas 05:58
  • VAVG 20.70km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Migotanie przedsionków,śmierć kliniczna,reinkarnacja.

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 13

Tych terminów zasłyszanych niegdyś z filmu o niejakim "Doktorze Housie",za sprawą jednej niewiasty i trzech jegomości,dzisiaj było mi dane doświadczyć na własnej skórze. Główni bohaterowie to ; Lea, Toomp i dwóch przybyłych z nim sympatycznych ludzi, których "ksywki" zostaną ustalone i ujawnione,(albo i nie) w czasie dalszej opowieści.
Początek prozaiczny. Leę, zgodnie z "rozkładem jazdy" spotkałem na drodze między Gogołowem a Miłochowem. Trudno było się rozminąć, bo trudno nie zauważyć na pustej drodze w niedzielny poranek, filigranowej dziewczęcej postaci na rowerze, z uśmiechem na buzi od ucha do ucha.
Stąd mieliśmy się udać Do Solnej, gdzie miał czekać na nas Toomp, lub my na niego. Dzień zapowiadał się piękny,słoneczny, lecz nic nie zapowiadało dramatu, który już niedługo miał się rozegrać.

Było miło, koleżeńsko i elegancko. Toomp i przybyli z nim "Jeźdźcy Apokalipsy",to prawdziwi faceci z klasą. O charakterze i cechach białogłowy mówić nie przystoi.Powiem tylko jedno.(Wybacz Lea) Takiego kumpla jak Ty mieć...To zaszczyt.

Zdjęć nie mam, bo w tej kompaniji nie ma czasu na pierdoły ;)))
W kazdym razie ja nie miałem. :(
Na dowód mam tylko mapkę, która powstała niezależnie ode mnie.


/Trasa+z+dnia+2013-04-14+17:45




  • DST 52.04km
  • Czas 02:29
  • VAVG 20.96km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pieszyce i kawałek Rościszowa.

Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 4

Wróciłem przed chwilą.Ok 22:45.Jest 22-ga.Tyle mniej więcej zajmuje mi szamotanina z wprowadzeniem roweru odłączeniem baterii częściowym zrzuceniem nadmiaru ciuchów.I jestem.Pełen mroków,"mglistych wrażeń" i efektów rozproszonego światła.
Świat,chociaż po zachodzie słońca i tak mroczny jest odrobinę bardziej przyjazny.Mimo chłodu który chwilami panował we mgle,udzielił mi się nastrój podobny do tego który kojarzy mi się z wierszem pana Tuwima o "Panu Słowiku".
Tak...To dobry początek opowieści.

Z konieczności dokończę innym razem a jeśli się powiedzie zamieszczę mapkę.Dane z licznika.

/Trasa+z+dnia+2013-04-09+22:52



Często fotografowany przeze mnie kościół w Pieszycach.





Dojazd do mocno oświetlonego obiektu w Rościszowie.





A to promienieje nasza służba zdrowia pod patronatem NFZ.Szpital Chorób Płuc.(Czy coś takiego)





Przejazd kolejowy w Mościsku. Dzisiaj wygląda jakoś odświętnie.




We mgle nawet oczyszczalnia ścieków wygląda intrygująco.










Mgła wygląda tak.




  • DST 44.15km
  • Czas 02:21
  • VAVG 18.79km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pieszyce stare kółko

Wtorek, 2 kwietnia 2013 · dodano: 02.04.2013 | Komentarze 7

Trasa jest aktualna,dzisiejsza.W telefonku który służy mi za gps,po różnych manipulacjach nie przestawiłem daty i prawdę mówiąc nawet nie zwrócił bym na to uwagi gdyby nie to,że nie mogłem znaleźć dzisiejszego wyjazdu.Tyle wyjaśnień.Jeśli przybędzie wena ,może wydumam coś jutro.
Kurcze..ta dżuma włącza mi się z opóźnieniem.nie lubię z ztymi urządzeniami walczyć...Zawsze przegrywam.A poza tym gucio. Następnym razem w bikestats muszę i tak wpisać dane z licznika bo coś się "poryćkało" ze średnią.Jest dużo wyższa.
Ahoj przygodo!

/Trasa+z+dnia+2013-03-31+22:35




Kościół w Lutomii. Tym razem od strony plebanii.




Krótki postój w szczerym polu. :) W prawo droga Świdnica - Dzierżoniów.