Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lutra z miasteczka wiry. Mam przejechane 8817.66 kilometrów w tym 81.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lutra.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2013

Dystans całkowity:93.63 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:04:46
Średnia prędkość:19.64 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:46.82 km i 2h 23m
Więcej statystyk
  • DST 45.30km
  • Czas 02:12
  • VAVG 20.59km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Woda powodziowa jest zimna.

Środa, 26 czerwca 2013 · dodano: 26.06.2013 | Komentarze 4

Wyjechałem swoim wehikułem w traskę z zamiarem przebycia około 50 km,bo na tyle pozwoli mi czas. Bez większych emocji dosiadłem bolidu. Spodziewałem się,że po drodze zastanę efekty działania ostatnich deszczów.Wczoraj od wczesnego rana ratowałem chatynkę przed zalaniem.Wyrwałem pas kostki brukowej czyniąc w ten sposób rów ułatwiający spływanie nadmiaru wody z podwórza.
Na mojej ulubionej dróżce łączącej Książnicę z Mościskiem tuż przed oczyszczalnią zastałem rozlewisko.Wyglądało fajnie.Czysta płytka woda płynąca w poprzek drogi. Aż mi się gęba śmiała na myśl o przejechaniu przez tę przeszkodę suchą nogą. Sfotografowałem zjawisko i ruszyłem radując oczy i duszę taką żeglugą, a woda stawała się głębsza i głębsza. Kiedy korby trzymałem poziomo a tuż pod stopami miałem wodę,zdałem sobie sprawę z tego,że stanąłem przed wyborem. Zejść z roweru i zamoczyć nogi do kolan, albo kierując się potrzebą chwili zakręcić...Z godnością rowerzysty wybrałem wariant drugi,mocząc nogi do połowy łydek. :))). Na mostku wylałem wodę z butów i tak pokonałem resztę trasy. Właśnie z tego zdarzenia pochodzi wiedza zawarta w tytule mojej opowieści.




  • DST 48.33km
  • Czas 02:34
  • VAVG 18.83km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogoda bardziej żeglarska

Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 4

Bardziej żeglarska bo było nie tylko wietrznie. Chwilami trąciło sztormem.
Na koniec zmokłem i szczęśliwy i wesół wróciłem do chatynki tuż przed
23-cią. Gdybym tak jak robiłem to w kilku przypadkach miał wrócić do genezy tego wyjazdu,opowieść zamknęła by się w jednym zdaniu...Przeczytałem komentarz Piotra na moim ostatnim wpisie...Godzinę później siedziałem na poskręcanym do kupy(nie dosłownie)i okulbaczonym wehikule,z zamontowanym przednim światłem przygotowany na wszelkie pogodowe wygiby.
Sie ma Pioter :))) jutro znowu jadę.