Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lutra z miasteczka wiry. Mam przejechane 8817.66 kilometrów w tym 81.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lutra.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2013

Dystans całkowity:98.17 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:05:30
Średnia prędkość:17.85 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:32.72 km i 1h 50m
Więcej statystyk
  • DST 30.41km
  • Czas 01:29
  • VAVG 20.50km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

"Tak wygląda... miasto nocą".

Poniedziałek, 18 lutego 2013 · dodano: 18.02.2013 | Komentarze 8

Świdnica.Objechałem ją po obrzeżach od strony ulicy Bystrzyckiej i mimo,że plany miałem nieco inne,w którymś miejscu skusił mnie widok oświetlonej wieży ratusza.Wjechałem do rynku od strony ulicy Łukowej.Taaak...tam zrobię czarodziejskie zdjęcia miejsc,których zwykle o tej porze nie oglądam.Kusił mnie też oświetlony,widoczny z rynku szczyt wieży katedry.Kiedy zatrzymałem się i z namaszczeniem wyjąłem aparat,okazało się,że zdjęć dzisiaj nie będzie...Tym razem "zabrakło prądu" w baterii aparatu.
Cóż pomału godzę się z faktem,że nie da się nad wszystkim panować.
Katedra również wygląda dostojniej niż w dzień.Opisywać tych miejsc nie będę,bo Świdniczanie z pewnością je znają.Dla tych którzy ich jeszcze nie poznali,niedługo tam wrócę ze sprawnym aparatem.
Ahoj przygodo!




  • DST 19.07km
  • Czas 01:36
  • VAVG 11.92km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kurcze miałem jakiś taki fajny tytuł na dzisiaj...

Środa, 13 lutego 2013 · dodano: 13.02.2013 | Komentarze 5

... Ale wyleciał mi ze ŁBA.
Zdjęcia będą z drogą w tytule. I droga miała być tematem mojej opowieści, ale mi się nie chce dzisiaj pisać. Było zimno, szaro, ponuro i FAJNIE. To tyle.
Tyle miało być...
Miało być też dużo więcej drogi w mojej opowieści drogi , a dlaczego jej nie ma?
Wszystkiemu winna bateria.Banalny przedmiocik od czerwonego światełka na tylnym "ZDERZAKU" mojego wehikułu, światełka bez którego po zmroku czuję się nader nieswojo.
Nieswojo się czuję, więc oglądam się za siebie a wówczas nie widzę światełka które mnie prowadzi.Oświetla mi drogę.
Ponieważ nie jestem w stanie nad wszystkim panować,podjąłem męską decyzję o abdykacji.To ostatnio głośny temat,acz splendor w moim przypadku dużo mniejszy.
Niesprawność małego przedmiotu wywołuje ciąg kolejnych zdarzeń.
-Wchodzę do sklepu wyłuskując przed drzwiami głowę z kominiarki,żeby nie myśleli,że to napad...Wpiernicz od piwoszy w obronie ich dóbr byłby pewny.
-Upewniwszy się powtórnie,że nie ma tego czego potrzebuję,wychodzę ze sklepu.
-Dosiadłszy wehikułu docieram do domu.
-Idę do kościoła posypuję głowę popiołem.
-Wracam,zdejmuję licznik....Czerwona lampka świeci jak na skrzyżowaniu.
Tak....Tak OTO opatrzność kieruje naszymi poczynaniami. ;))))
Ahoj przygodo.
ZAISTE.....Co to właściwie znaczy?






Jaźwina z perspektywy mojej ulubionej drogi.





I dwa obrazki wspomnianej drogi.




Mapy też nie chce mi się tworzyć. Jędzrzejowice-biaO i ślisko z przerwami na MYSZKOWANIE kołami w czymś w rodzaju mąki ziemniaczanej.Odgłos również podobny.
Książnica-wszyscy uparli się,żeby jechać w tamtą stronę autkami dużymi i małymi.
Moja ulubiona dróżka-ślisko ale pięknie
Włóki,Kielczyn-nie pytajcie,baterii tam nie ma.
Jędrzejowice-tam nie ma sklepu.
Chatynka-tu zawsze jest ciepło i miło.




  • DST 48.70km
  • Czas 02:25
  • VAVG 20.15km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zagórze bez tamy i Koziołek Matołek.

Niedziela, 3 lutego 2013 · dodano: 03.02.2013 | Komentarze 6

Powrót 21:50 "Najpierw powoli jak żółw ociężale"...Wszyscy się domyślą,że to cytat z bajki,ale i powody miał niepodważalne mój sponiewierany imprezkowym jedzonkiem i alkoholem organizm.Wyjechałem w Kkierunku Świdnicy (jąkam się)??? Za Świdnicą boczkiem przez Burkatów.Tam szło już jak należy i wszystko było by pięknie,ale ni z tego ni z owego wbiły mi się pod czaszkę i zaczęły "ryć mi beret",jakieś cytaty i rymowanki z bajki o Koziołku Matołku.Po co on k...właściwie tam poszedł.Tak rozmyślając,na poziomie intelektualnym bohatera moich rozmyślań,dobrnąłem do skrzyżowania na Modliszów.Tam z błogostanu wyrwał mnie zew podjazdu,który onegdaj zaszczepili we mnie Pioter i Lea . Albo było nijak z tą jazdą albo mam doła. Czytaj tu dziecku bajki to na starość sponiewierają mu psychikę.....Ale do rzeczy.ponieważ uświadomiłem sobie,że od Burkatowa padał leniwie śnieg,zawróciłem z postanowieniem dokonania "Wielkich rzeczy" i pokonania sześćdziesięciu lub więcej kilometrów.Za Bystrzycą skręciłem w kierunku Bojanic.Tam płatki śniegu nadlatywały z prawej strony.To był znak,że w Lutomi ,od momentu skrętu w lewo,aura i topografia będą mi sprzyjały.Gdyby nie to,że puściwszy się za wyprzedzającym mnie samochodem,spenetrowałem oponami dwa wyłomy,(Sie nazywa speleologia) pewnie byłbym w chatynce trochę szybciej lecz po tym zdarzeniu mój zew prędkości znacznie osłabł.Tak czy inaczej,dojechałem bez kapcia i bez zaliczonej sześćdziesiątki,nie dokonując "wielkich rzeczy"... Teraz,jak mawiał Puchatek,miś o bardzo małym rozumku,udam się na "małe co nieco"...Naprawdę małe.;))). Bajkowo jakoś dzisiaj było.Jeśli będę miał wnuki,włączę im "Czterech pancernych".Niech wiedzą kto wygrał wojnę, a nie jakieś rymowanki.;)))
Mapę wrzucę jutro.
Ahoj przygodo.