Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lutra z miasteczka wiry. Mam przejechane 8817.66 kilometrów w tym 81.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lutra.bikestats.pl
  • DST 31.80km
  • Czas 01:35
  • VAVG 20.09km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Może być pięknie. (Powrót ok 21szej).

Czwartek, 9 stycznia 2014 · dodano: 09.01.2014 | Komentarze 3

Tak  sobie pomyślałem,kiedy usłyszałem  jak wiatr zmaga się z dachem mojej chatynki. Charakterystyczny szum, słyszany wewnątrz położonego w kotlince domku to nic innego jak zwiastun wichury która wszędzie poza kotlinką będzie odczuwana wielokrotnie mocniej. Z takim wyobrażeniem opuściłem mój domek pachnący dymkiem. Nie zawiodłem się. Pierwszy pagórek napotkany przy każdej próbie opuszczenia tego grajdołka,to droga na otwartą przestrzeń. Podjazd w kierunku Jędrzejowic. Już w połowie górki walcząc z szamoczącym we wszystkich kierunkach wiatrem, pozrzucałem już wszystko co możliwe i od tej chwili nie pozostawało nic innego jak podjąć walkę o to,żeby nie dać się zepchnąć z roweru i skóry zbyt łatwo nie sprzedać. Taki był początek. Jazda w "cieniu" a raczej w osłonie Wzgórz Kielczyńskich  dawała wrażenie podróży w próżni. Cisza jak w oku cyklonu. Nawet jeśli nie mam w tej chwili pojęcia o takim zjawisku i nawet jeśli nie ma ono żadnego odniesienia do rzeczywistości, od dzisiaj jestem przekonany, że właśnie tak powinno ono wyglądać. :) Logika trochę jak z Misia Puchatka ale przynajmniej szczera.
Później, lżej lub ciężej, czasem w przechyle,czasem pochylony do przodu, pojechałem przez Nowiznę,Mościsko Książnicę,Kielczyn,aż dotarłem znowu do chatynki. Miło tu, ciepło i cicho. Tak , jak powinno być w chatynce.
Wiatr? Nie da się z nim wygrać. Ale powalczyć...można.
Fajnie było!




  • DST 44.97km
  • Czas 02:08
  • VAVG 21.08km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrót 23:20. Dzierżoniów, Pieszyce. Lutomia

Środa, 8 stycznia 2014 · dodano: 08.01.2014 | Komentarze 1

Od ostatniego wyjazdu zdążyłem wykurować pokręcone plecy. Kiedy z pomocą paskudnych leków zdołałem opanować sytuację,przyplątało się ni to przeziębienie ni grypa. Nowy Rok przywitałem  z jakimś antybiotykiem we krwi, osmarkany i ze łzawiącym okiem. Balanga, że łeb urywa. Za to w pierwszy dzień roku, w przeciwieństwie do minionych lat,  łepetyna nie bolała mnie wcale. O ironio. Dzisiaj uznałem, że warto spróbować wyjazdu i wyjechałem. Najważniejsze,że wróciłem.
Czadersko było. Czas pod prysznic i do wyra. Pobudka o piątej.
Ahoj przygodo!




  • DST 34.21km
  • Czas 01:42
  • VAVG 20.12km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Podobnie jak wczoraj

Sobota, 28 grudnia 2013 · dodano: 28.12.2013 | Komentarze 4

Nie ma co pisać to może później zamieszczę mapkę. Jak się nie uda, to chociaż opowiem gdzie się bujałem.
Pogoda podobna jak wczorajsza, a poza tym ile można o pogodzie nawijać.




  • DST 31.93km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.38km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorem.Wyjazd 18:00

Piątek, 27 grudnia 2013 · dodano: 27.12.2013 | Komentarze 0

Między powrotem z pracki a spaniem.Temperatura przyjemna,lekki wiatr,ciepłe ciuchy,bezchmurne niebo. Niczego więcej nie potrzeba,żeby przez jakiś czas nacieszyć się przestrzenią.




  • DST 22.84km
  • Czas 00:55
  • VAVG 24.92km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Exodus...Czyli wyjście...A tak normalnie to... ruszyłem wreszcie zadek

Niedziela, 24 listopada 2013 · dodano: 24.11.2013 | Komentarze 3

bo miałem trochę czasu. Wilgotno i wietrznie. Tak miało być. Wirki, Kątki, Zebrzydów, Biała, Chwałków, Sady, Mysłaków, chatynka. Tyle. Dziękuję.




  • DST 30.73km
  • Czas 01:25
  • VAVG 21.69km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szwędactwo po okolicznych wichurach.Powrót 21:30

Poniedziałek, 21 października 2013 · dodano: 21.10.2013 | Komentarze 7

Ciepło.Dobra widoczność,jasno od księżycowego światła.Pióropusz światła nad Wielką Sową,Dzierżoniów,kotlinki i wzgórza rozświetlone milionem świateł.Podobne nocne widoki próbowałem już fotografować i opisywać więc dzisiaj tego nie zrobię.
Nie zrobię bo jak śpiewają "Elektryczne Gitary"...

"Byłem w Ryjo, byłem w Bajo, miałem bilet na Hawajo,
byłem na wsi, byłem w mieście, byłem nawet w Budapeszcie
wszystko chuj, bo ja wam mówię wszystko chuj,
może czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy".


A...hoj Przygodo!




Zmoknąć,wyschnąć,wrócić do domku.

Niedziela, 20 października 2013 · dodano: 20.10.2013 | Komentarze 4

A było to tak.Umówiłem się z kolegą w Ratajnie. Z planem na poważniejszy wyjazd,po przydługawych przygotowaniach,wytaszczyłem rower i własny tyłek przed chałupę.
Wiało.
Pierwszych ostrzegawczych kropelek doświadczyłem na sobie już podczas podjazdu pod Jędrzejowice.Zignorowałem to ostrzeżenie z postanowieniem nie poddawania się. Kiedy po pokonaniu kolejnych kilkunastu kilometrów Wjeżdżałem do wioseczki w której znajduje się chałupina mojego kolegi,lało już poważnie. Nic nie wróżyło rychłego odsłonięcia nieba.
"Usiądźmy,napijmy się kawy, zjedzmy ciastko,może przestanie padać".Tak zabrzmiała pierwsza rozsądna propozycja.
Wykonaliśmy wszystko zgodnie z planem...Nie przestało.
Zostałem wyposażony w przeciwdeszczową kurtkę i w jeszcze większych strugach wody udałem się w drogę powrotną. Kiedy przejeżdżałem obok jeziora w Sieniawce,zamknęły się na powrót upusty niebios i oczom MEM ukazał się nagle błękit niebios.Gołębicy nie wypuszczałem jak Noe po zakończeniu potopu,bo nie miałem ochoty na polowanie na ptaki a i polować nie miałem czym.Zresztą,teren był już znany a z chałupinek wzdłuż Jaźwiny dopadł mnie zapach przygotowywanych właśnie niedzielnych obiadków. Tym sposobem Wyjechałem,zmokłem powróciłem. Powróciłem do chatynki w której już pachnie obiadkiem i pomimo jesiennej aury,ciepełkiem.
Ahoj przygodo!




  • DST 55.48km
  • Teren 8.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 21.48km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wrocław express. Do pracki bocznymi drogami.

Czwartek, 5 września 2013 · dodano: 05.09.2013 | Komentarze 2

Wyjechałem tuż przed piątą.Ciemno.Pogoda była fajna jak na tę porę roku i dnia.
Traskę częściowo znałem z poprzednich rowerowych wyjazdów do Wrocławia,częściowo zmodyfikowałem,a w znacznej części improwizowałem.Nie obyło się bez przygód i błądzenia. Ponieważ po południu miałem spotkanie,wróciłem z kolegą samochodem. Powrót rowerem jutro wieczorem. Mam nadzieję,że pogoda dopisze tak jak dzisiaj.




  • DST 19.10km
  • Czas 01:36
  • VAVG 11.94km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ślęża i bujanie się wokół.

Sobota, 31 sierpnia 2013 · dodano: 31.08.2013 | Komentarze 2

Wjechałem tam dzisiaj.Wtaskałem się tam ze swoim "czołgiem" i nie ma co ukrywać,nie całość na kółkach ale nie mam zamiaru zadręczać się tym drobiazgiem.Zaledwie kilka lat temu cieszyłem się z wjechania na Przełęcz Tąpadła od strony Sadów.Tak się cieszyłem,że nawet zadzwoniłem z tej okazji do domu. Pogoda wytrzymała bez deszczu do chwili mojego wjazdu na polanę.Zanim zrobiłem kilka zdjęć już lało.Zjeżdżając mijałem całe gromady schodzących ludzi.Jedni mieli przeciwdeszczowe kurtki inni nie ale nikt się tym nie przejmował.Ja też nie.Zresztą nie miałem czym.Byłem na to przygotowany.
Krótko ale fajnie.


A to kilka mokrych pejzaży ze szczytu z Zalewem Mietkowskim w roli głównej.
Chmury poniżej oczu,nawet deszczowe. Dla mnie to zawsze była gratka.
Ahoj przygodo!














  • DST 80.85km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:18
  • VAVG 15.25km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiry-Wielka Sowa,powrót przez MałąSowę i Sokolec Niedźwiedzice.

Piątek, 30 sierpnia 2013 · dodano: 30.08.2013 | Komentarze 4

Zaszczepiony pomysłem Toompa dotyczącym zdjęć wschodu słońca ze Śnieżki,postanowiłem przed wschodem wjechać na Wielką Sowę i tam wykonać foty zjawiska codziennego i prawie zawsze niesamowitego. Odgapiony pomysł,takie samo wykonanie. ;) Zbiór dostarczonych przeze mnie pejzaży, jak widać nie zawiera niczego niezwykłego, ani niczego co można by chociaż porównać do wschodu. Na szczyt dotarłem koło południa i chociaż nic na to wcześniej nie wskazywało, było tam już gwarno. Skąd się tam wzięli? Nie wiem. Może siedzieli od wczoraj pragnąc doczekać początku następnego dzionka. Pamiątki kupka dzieci, (kupka w sensie grupka) odrobinka dynamizmu w stabilnym od stuleci miejscu. Zostałem tam tylko tak długo jak musiałem. Napiłem się zrobiłem zdjątko wieży, żeby podtrzymać tradycję i ruszyłem żółtym szlakiem w kierunku Małej Sowy. Później zjechałem do rzeczki chyba, a później Walim,Zagórze, Niedźwiedzice lub Niedźwiedzica.(Podczas wjazdu tablica oznajmiająca nazwę wioseczki głosi,że są to Niedźwiedzice,a jak wyjeżdżasz jest to Niedźwiedzica)Ten sam kawałek blachy, dwie koncepcje. Ale kto by się czepiał detali. Wjechałem tam kiedyś nocą, a dzisiaj chodziło o zdjęcie, które bardzo chciałem własnoręcznie zrobić, a którym dosyć dawno zaszczepili mnie Lea i Pioter.
-wiry-wielka-sowapowrot-przez-malasowe-i-sokolec-niedzwiedzice/edit#lat=50.75566&lng=16.52934&zoom=11&maptype=ts_terrain























Na żółtym szlaku



W kierunku Małej Sowy.




Telewizorek ;)))




Było ich więcej ale nie zasługiwały na to miano.




Kościółek w Niedźwiedzicy.




Wieża z zegarem.









Zamek Grodno w Zagórzu Śląskim,widziany z Niedźwiedzicy.
Po to wytaszczyłem się tutaj.U Lei zamek wygląda jak nierzeczywisty.Jak baśniowy.
Duże zbliżenie









Troszkę w lewo polną drogą. (Ten sam obiekt widziany z innej perspektywy) Tam postanowiłem zrobić piknik na żarełko i przerwę ale szybko dowiedziały się o tym najróżniejsze owady. Zwinąwszy majdan ratowałem się ucieczką. Później zjazd do Zagórza,Bystrzyca,Świdnica,Chatynka.