Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi lutra z miasteczka wiry. Mam przejechane 8817.66 kilometrów w tym 81.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy lutra.bikestats.pl
  • DST 49.82km
  • Czas 02:27
  • VAVG 20.33km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Modliszów przez Świdnicę.Powrót przez Bystrzycę.

Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 5

Podobnie jak wczoraj.Po dwudziestej,żeby nie zastygnąć.Czasu na opis mam niewiele.Pora najwyższa podjąć gruntowne przygotowania do spanka.Potu wylało się trochę.Dałem radę ale wiem ,że przegiąłem.Jeszcze kilka dni bardziej płaskich tras?a może nie odpuszczać,niech się organizm szybko mobilizuje?
Mam piękne zdjęcia,szczególnie dzisiejsze.Uzupełnię wszystko w wolnej chwili.



Tuż przed Modliszowem.


Kościółek w Modliszowie.W trasce trafiłem kiedyś na niedzielną mszę.Ksiądz zaprosił mnie do środka razem z rowerem.


Wkrótce rozpocznie się zjazd.





Spektakl po deszczu.




  • DST 51.23km
  • Czas 02:09
  • VAVG 23.83km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jeszcze żyję...Wyjazd po dwudziestej inspirowany rosterkami Lei.

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 8

Pomyślałem sobie,że może niepotrzebnie zabierałem głos w sprawie poruszonej przez Leę i może niepotrzebnie próbowałem przekonać ją,żeby się nie martwiła tą sytuacją,skoro właśnie ta sytuacja ją martwiła.Jej wybór i przesłanie są jasne....
Dupsko w troki "stary przyjacielu". Cudzysłów zamierzony,żeby nie popełnić nadużycia.Ponieważ "oświecenie" miało miejsce po dwudziestej,kilkanaście minut później już jechałem.Na razie pomalutku i nie wysoko.


Za parkiem na końcu dróżki,Nowizna.



"Słońce już gasło,niebo zdawało się zniżać,ściemniać....."


Miejsce nie tak odległej przygody z pieskiem.
Tory należą do słupów? Czy słupy do kolei?
Nic dziwnego,że ostrzeżenia dotrą kiedyś za późno i kolejny dyżurny (koziołek) wyląduje w "specjalnym" szpitalu. Wodzowie pojadą limuzynami.
Kocham pociągi.Nawet kiedy stoję na przejeździe przypominam sobie dalekie podróże i ten nieustający film za oknem.Lubię pisk zatrzymywanego pociągu.Pamiętam efektowne wjazdy parowozu na Dworzec "Świdnica Przedmieście" i Świetność dworca "Świdnica Miasto". To były "żyjące" miejsca.
Trochę nostalgiczna ta dygresja spowodowana widokiem dwóch szyn. :)




  • DST 35.07km
  • Czas 01:42
  • VAVG 20.63km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wypad z bratem.Roztocznik.Skrócona wersja Byszowa.

Wtorek, 1 maja 2012 · dodano: 01.05.2012 | Komentarze 5

Wyjazd przed południem.Gorąco,słonecznie,przyjemnie.Zapowiadanych burz ani śladu.
Pejzaż bez zmian.Nadal żółty


#lat=50.784753357946&lng=16.688295&zoom=12&maptype=ts_terrain








  • DST 42.14km
  • Czas 01:53
  • VAVG 22.38km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wiosenne pejzaże .Byszów.

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 5

Ciepło,wietrznie,słonecznie.Wyjazd tuż po siódmej.Słońce jest już wysoko.Zmaganie się z takim wiatrem to przyjemność.Stare,ulubione,pełne widoków "ścieżki".Idealna trasa dla tych,których chcielibyśmy zachęcić do podróżowania rowerem.Po dotarciu na szczyt wzniesienia za Byszowem zjechałem kilkaset metrów w kierunku Dzierżoniowa,żeby doświadczyć przestrzeni doliny dzielącej to miejsce od Gór Sowich.Zmęczonym,towarzyszom wycieczki można zaproponować powrót do szczytu wzniesienia i długi,łagodny,łatwy zjazd w kierunku Olesznej,bardziej wytrwałym i zaprawionym,kontynuowanie jazdy w kierunku Wojsławic i Arboretum.Ogrodu Botanicznego słynącego z kolekcji rododendronów.Najwięcej wrażeń zapewni zwiedzanie tego miejsca w czasie kwitnienia krzewów,czyli niedługo.
Z uwagi na dzisiejszą,rodzinną uroczystość i konieczność wsparcia poczynań żony,mimo braku oznak zmęczenia wybrałem wariant pierwszy.Frajda z jazdy niesamowita.








Oddanie do użytku nowo budowanej drogi,zakłóci spokój tego miejsca. Horyzont zamyka pasmo Gór Sowich.


Kościół w Roztoczniku.


Asymetria.Kościół widziany wcześniej,Masyw Ślęży.(Widok z drogi do Roztocznika).





Bielawa dla Marka . Można porównać z "Nocne obrazy Byszów"


Jeszcze raz to samo miejsce.


Ciepły obrazek.


?133573153327371#lat=50.782425979664&lng=16.691995&zoom=12&maptype=ts_terrain




  • DST 70.49km
  • Czas 03:24
  • VAVG 20.73km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wrocław bocznymi drogami.Zwiad 2

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 9

Celem dzisiejszej wycieczki w kierunku Wrocławia miało być rozpoznanie trasy w tamtą stronę z pominięciem dwóch stosunkowo szybkich lecz zbyt ruchliwych i niebezpiecznych tras.Drogi biegnącej przez Świdnicę do Wrocławia i drogi Kudowa-Wrocław.Celem nie był dzisiaj sam Wrocław lecz trasa wiodąca bardziej znanym mi terenem w pobliżu drogi głównej wiodącej przez Marcinowice.Wyjechałem około dziesiątej i ominąwszy Przełęcz Tąpadła,pojechałem przez Sady.Wygodnie i dosyć szybko z uwagi na różnicę wysokości,zmierzałem do celu.Miałem mniejsze kłopoty z rozpoznaniem terenu i praktycznie nie korzystałem z mapy.Ku mojemu zdziwieniu spotkałem wielu rowerzystów.Jeśli pytać o drogę,najlepiej rozmawiać z ludźmi podróżującymi podobnie.Asfalty urocze,dróżki mimo,że wąskie,mają w większości dobrą nawierzchnię i są mało uczęszczane przez samochody.Najgorsza nawierzchnia tuż za sadami i przez wioskę Obrachtowice,w granicach której jako nawierzchnia ułożone są grube,nierówne kamienne kostki.To można znieść jadąc nieco wolniej.Jest gorszy problem.Zauważyłem,że w każdym gospodarstwie podwórza pilnuje bardzo duży i agresywny pies.Przez czałą wieś,zza ogrodzenia towarzyszą przejeżdżającym ciągłe ataki.Po ostatnich wydarzeniach nie podjął bym ryzyka jazdy tamtędy po zmroku lub przed świtem.Mapkę mam już stworzoną lecz zamieszczę ją dopiero jutro.Czas już pomyśleć o przygotowaniu się do pracy i szybciej niż zwykle wylądować w łóżku.Reasumując.Mimo pozytywnych wrażeń,nie podejmę dojazdu do pracy rowerem.Jednak gdybym miał zamiar dojechać do Wrocławia rowerem w celu zwiedzania miasta,trasa jest fantastyczna.Mój zwiad nie poszedł na marne.Przyjemna trasa wynagradza z nawiązką nieznaczny wysiłek włożony w jazdę w tamtym kierunku.




  • DST 33.77km
  • Czas 01:30
  • VAVG 22.51km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ster czy kierownica?

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · dodano: 17.04.2012 | Komentarze 13

Wyjechałem około dwudziestej pierwszej.Po spostrzeżeniu Piotra i braku sensu tachania owego rekwizytu,zdjąłem całkowicie sakwy.Jak zwykle początek mam zawsze pod górkę,nie dostrzegłszy sensu w rozważaniach dokąd wyruszę doszedłem do wniosku,że najważniejsze to wyruszyć.Wyruszyłem więc w ulubionym przeze mnie kierunku.Jędrzejowice.Dobrze mi szło i gdyby nie było głupio z perspektywy czasu i gdybym był przesądny,stwierdził bym,że za dobrze.Pojechałem do Książnicy stamtąd ulubioną dróżką koło oczyszczalni,w lewo na Włóki,później w prawo na Dzierżoniów,pod koniec Włók,kolejną ulubioną dróżką na Nowiznę,Tam posnułem się do szczególnego skrętu w lewo,z którego szybko wyjeżdża się szczególną dróżką do Bratoszowa.Przejechać należy obok szczególnego domku przy torach.Z ogrodzenia wybiegł w moim kierunku duży wilczurowaty pies,Owczarkiem "niemieckiem" zwany.Byłem tak zaskoczony,że podczas próby uniknięcia bezpośredniej potyczki na zęby,odskoczyłem szarpnąwszy rowerem i wyłomotałem o asfalt.Przez chwilę leżałem kończynami do góry,biedronka na skrzydełkach.Kiedy zobaczyłem że agresor się zbliża,zerwałem się poderwawszy machinę z latarką i tak wśród moich bojowych na wyrost okrzyków odpędziłem pieska.Poczułem się pewniej kiedy podobnymi okrzykami wywołałem gospodarzy.Dwóch sympatycznych jegomości pomogło mi poskładać wszystko do kupy,zasugerowali w rozmowie między sobą,że piesek znowu sam się wydostał z kojca.W czasie tego zamieszania stworzenie okazało się bardzo przyjazne.Obwąchawszy ze skruchą mnie i rower,przysiadł obok mnie machając ogonem na przeprosiny???A może z dumy,że takiego wielkiego chłopa powalił.
Tak czy inaczej,ten gest sprawił,że wybaczyłem wszystkim bez szczególnych uwag.
Kiedy znowu wsiadłem na rower,okazało się,że rurka do utrzymania kierunku jazdy,wykrzywiła się około czterdzieści pięć stopni do tegoż kierunku.
Wstając w panice ratując się przed psem,nadepnąłem prawdopodobnie tylne koło.
Do domku wracałem przy akompaniamencie tykania pękniętej szprychy,syknięć "rafki" o hamulec i charakterystycznego balansu zadkiem jak podczas tańczenia lambady.Takie dosyć intrygujące skądinąd wahnięcie,którego w innych okolicznościach nie potrafię wykonać ;))).
Aha...naprawiła mi się przednia przeżytka.Włącza największą tarczę o wiele lżej.

Lewy łokieć zgina mi się trochę trudno,mapka i zdjęcie zamku w Nowiźnie jutro.Pisanie zajmuje mi zbyt dużo czasu.Za cztery i pół godziny wstaję.
Ahoj przygodo!




  • DST 124.00km
  • Czas 07:25
  • VAVG 16.72km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wrocław bocznymi drogami

Niedziela, 1 kwietnia 2012 · dodano: 01.04.2012 | Komentarze 14

Wrocław.Trasa miała być zwiadem przed próbą podjęcia dojazdów do pracy rowerem.W tamtą stronę,przejazd według mapy ułożonej przez Piotra,z powrotem improwizowana według moich wcześniejszych spostrzeżeń.Opisy i kilka znanych wszystkim,lecz według mnie ciekawych zdjęć,zamieszczę jutro.

Jest już jutro ;) .Niedzielny wyjazd który według moich obietnic miał się wydarzyć dużo wcześniej doszedł wreszcie do skutku.Dzięki mojemu ociąganiu się,a to śniadanko,a to niezdrowa ale bardzo aromatyczna kawa,nie w biegu jak co dzień,szukanie czegoś do ubrania,co może się przydać na wypadek drastycznej zmiany pogody.Dzięki tym wszystkim zabiegom,śnieg już spadł,deszcz pokropił.
Mimo chłodu,dobrze przygotowany na wszystko oprócz tsunami,wyruszyłem w drogę.
Przede mną Przełęcz Tąpadła,pokonana zgodnie z zamiarem "na luzaka",później zjazd,wypytywania o drogę,ponieważ mapę skopiowałem sobie tak,że jeśli zboczyłem z kursu,to trudno było ustalić jakiś punkt odniesienia :))). Kiedy tylko oddaliłem się od chroniącej mnie góry,rozpocząłem potyczkę z wiatrem.Podobnie jak Piotr,w ostatniej opowieści,dobrze ubrany ignorowałem najróżniejsze próby zawrócenia mnie do domu.Trasy nie fotografowałem.Chciałem rzetelnie ustalić czas przejazdu i moje możliwości dotarcia do pracy bez opóźnień.Tak płynął sobie czas,ubywało drogi aż przed Krzyżowicami stwierdziłem,że znajduję się dokładnie między dwoma wyraźnymi punktami orientacyjnymi



Z jednej strony Ślęża,(zbliżenie)




a z drugiej "Sky Tower". Dwa drapacze chmur,dwóch twórców i jakże odmienne style.




"Horyzont to akt łączenia błękitu z kawałkiem lądu"...Fragment tekstu zespołu "Raz Dwa Trzy".




Tak zapominając pomału o czasie przejazdu i związanej z nim presji dotarłem do miejsca pierwszego posiłku.




Tablica do której wróciłem.Moją uwagę przykuła sylwetka pałacu i słowo związane z hasłem"rower". od starszego pana dowiedziałem się,że to niedaleko i na pewno trafię,bo właśnie grają hejnał.




Zdążyłem przed zakończeniem hejnału.




Podobało mi się...Tym bardziej,że skojarzyłem tę budowlę z niedawnym programem telewizyjnym dotyczącym śląskich perełek architektury.




Kolejna perełka to pałac w Biskupicach.




Niestety tak naprawdę mogłem podziwiać ją tylko w ten sposób.




To jeden z wcześniejszych punktów orientacyjnych.




I tak po pokonaniu wielu skrzyżowań,krawężników,chodników,stanąłem plecami do mojego obecnego miejsca pracy.




Spojrzenie do góry.




Spojrzenie w prawo.I tak nad dachami dostrzegłem dwie wieże.W głowie zakołatała się nazwa "Ostrów Tumski". Zapytałem jak dojechać.




Minąłem Halę Targową (Z lewej) i budynek Uniwersytetu Wrocławskiego (na wprost)




I dojechałem.Za Odrą Ostrów Tumski.




A po tej stronie doskonałe miejsce na posiłek,z możliwością podziwiania widoku za Odrą.I kogo a to stać??? A raczej kogo nie stać.




Pomału zanurzam się w historycznym świecie naznaczonym współczesną tradycją. ;)
































I tak moja podróż rowerem przez Wrocław dobiegła końca.Jestem bliżej kawałka świata znanego mi z roweru,bez blachy wokół mnie.Przyznam,że w blasze (nie mylić ze zbroją)czuję się tam znacznie bezpieczniej :)
Wczoraj czułem się trochę jak "Indianin w Nowym Yorku". I jeszcze jedno...Podziwiam was bikerzy z wielkich miast... "Ahoj przygodo" ;)

Dopiszcie nazwy wrocławskich zabytków .Znacie je lepiej ode mnie.




  • DST 62.14km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:35
  • VAVG 17.34km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

A gdybym Wam powiedział,że dzisiaj podjechałem pod Przełęcz Walimską?

Środa, 22 lutego 2012 · dodano: 22.02.2012 | Komentarze 27

Mam przyjemność zameldować,że dokonałem tego pierwszy raz o tej porze roku.Zdjęć mam dużo więc nie będę teraz dużo opowiadał.Zdjęcia i mapkę zamieszczę tak szybko jak się da,a teraz idę spokojnie zdechnąć ;-))).


Spojrzenie w kierunku drogi którą dojechałem.W lewo przysiółek Piskorzowa,w mapkach zwany Dorotką.W tle Masyw Ślęży.Widoczny biały prostokąt na stoku góry to fotografowany niedawno przez Leę kościółek w Kiełczynie.


W oddali Dzierżoniów.Za plecami droga Pieszyce - Rościszów.


Wieża kościoła w Pieszycach,fotografowana z innej perspektywy w "Zawieje później zamiecie.


Na podjeździe


Spojrzenie wstecz.


Fragmenty dawnych zabudowań nie wiem,może z czasów produkcji "V2"?



Dotychczas wiatr słychać było wysoko ponad głową.Od tego miejsca daje się go odczuć,


(Zjazd w kierunku Michałkowej)


i zaobserwować.Kłębowiska chmur przemieszczają się gwałtownie.








Cel osiągnięty,rower zaczyna się toczyć bez mojego udziału.


Jeszcze tylko parę zdjęć.Spojrzenie w kierunku Michałkowej


i wobec zaistniałej sytuacji,kierując się zdrowym rozsądkiem,postanawiam nie jechać w kierunku Walimia lecz co sił w nogach,zachowując ostrożność wrócić w kierunku Rościszowa.Mniej kostki,rozpoznane wcześniej warunki.
Zjechałem,woda nie zdążyła zamarznąć.W Nowiźnie spotkałem zawodnika podczas treningu góralem. Droga do krzyżówki w Tuszynie pokonywana w ciemności,minęła szybko.Później skręt w lewo i w lewo i zjazd w kierunku domu.Zmarzłem trochę ale żyję i mam się dobrze.



http://www.bikemap.net/route/create#lat=50.83288&lng=16.63579&zoom=14&type=2#lat=50.76643&lng=16.50627&zoom=11&type=2




  • DST 60.33km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:03
  • VAVG 19.78km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokól Zalewu Mietkowskiego,z dojechaną końcówką trasy.

Wtorek, 21 lutego 2012 · dodano: 21.02.2012 | Komentarze 8

Wyjechałem jeszcze wcześniej niż wczoraj,z zamiarem pokonania jeszcze dłuższego dystansu niż wczoraj.Postanowiłem objechać Zbiornik Mietkowski z naddatkiem koniecznym do osiągnięcia zamierzonego celu.Nie licząc wyjazdu z domku,w pierwszej części traski wiatr mnie wspomagał.Końcówkę podobnie jak u Lei miałem dosyć waleczną.Kto zechce oprócz mnie objechać ten"dołek"rowerem niech nie liczy na przyjemne zwiedzanie okolicy.Droga albo "łaciato"dziurawa albo sporym fragmentem betonówka z płyt,podobna do byłej autostrady w kierunku Niemiec,ze względu na zapadanie się owych płyt z jednej strony,zwana najdłuższymi schodami w Europie.
Po dopadnięciu kawałka normalnego asfaltu,sprawdziłem,czy mi plomby z zębów nie powypadały i ruszyłem dalej w kierunku Maniowa,chyba Małego a dalej Garncarska i przez Sobótkę Zachodnią,Sady Mysłaków chatynka.Licznik wyglądał śmiesznie z tym 58 i coś tam.Żeby się dopełniło,pojechałem do kopalni przed Wirkami.Mapkę stworzę później bo wołają mnie na jakieś urodziny i wytłumacz człowieku,że masz obowiązki.A mam jeszcze na sobie rowerowe gacie i zapach który mi po tym wyczynie pozostał.Bywajcie.
?132986154651496#lat=50.90476&lng=16.56807&zoom=11&type=2
Wygląda podobnie i chociaż tym razem mapka jest na minus w porównaniu z licznikiem,konsekwentnie wpisuję licznik.Trzeba może coś dodać na błądzenie.




  • DST 53.89km
  • Czas 02:54
  • VAVG 18.58km/h
  • Sprzęt Czarna Perła :)
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szerokim łukiem wokół Raduni.Przełęcz Tąpadła na deser.

Poniedziałek, 20 lutego 2012 · dodano: 20.02.2012 | Komentarze 6

Radocha.Wyjechałem tuż po piętnastej i do siedemnastej było coś jeszcze widać w dziennym świetle.Wwoziłem tyłek na wzniesienia i zwoziłem go oszczędzając parę w kotle na ostatnią "śmieszną hopkę.Taki miałem plan.Było by jeszcze fajniej,gdyby nie to,że przed nastaniem zmroku woda z roztopów przyjmowała już formę śliskiego żelu i fragmentami lodu.Podjazd pod Przełęcz w związku z tym,dał mi trochę w kość.
Jutro znowu coś łatwiejszego.Zdjęć nie będzie bo chociaż chciałem widok Ślęży z "tamtej" strony,uwiecznić przy użyciu telefonu,efekt jest mizerny.
?132975999051605#lat=50.79943&lng=16.64703&zoom=11&type=2