Info
Ten blog rowerowy prowadzi lutra z miasteczka wiry. Mam przejechane 8817.66 kilometrów w tym 81.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.56 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2018, Kwiecień2 - 0
- 2017, Grudzień1 - 1
- 2017, Czerwiec5 - 2
- 2017, Kwiecień1 - 4
- 2017, Marzec1 - 3
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń3 - 1
- 2016, Lipiec1 - 4
- 2016, Czerwiec5 - 6
- 2016, Maj2 - 1
- 2016, Kwiecień7 - 14
- 2016, Marzec2 - 7
- 2016, Luty3 - 5
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień1 - 1
- 2015, Wrzesień3 - 9
- 2015, Sierpień5 - 11
- 2015, Kwiecień3 - 9
- 2015, Marzec4 - 9
- 2015, Luty2 - 4
- 2014, Październik1 - 4
- 2014, Wrzesień6 - 12
- 2014, Sierpień2 - 7
- 2014, Lipiec2 - 4
- 2014, Czerwiec4 - 12
- 2014, Maj6 - 11
- 2014, Kwiecień3 - 17
- 2014, Marzec4 - 23
- 2014, Luty8 - 31
- 2014, Styczeń3 - 7
- 2013, Grudzień2 - 4
- 2013, Listopad1 - 3
- 2013, Październik2 - 11
- 2013, Wrzesień1 - 2
- 2013, Sierpień9 - 16
- 2013, Lipiec4 - 10
- 2013, Czerwiec2 - 8
- 2013, Maj2 - 17
- 2013, Kwiecień6 - 57
- 2013, Marzec3 - 22
- 2013, Luty3 - 19
- 2013, Styczeń6 - 22
- 2012, Wrzesień7 - 37
- 2012, Sierpień1 - 3
- 2012, Lipiec5 - 16
- 2012, Czerwiec6 - 43
- 2012, Maj1 - 5
- 2012, Kwiecień4 - 41
- 2012, Luty4 - 45
- 2012, Styczeń16 - 93
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Styczeń7 - 4
- DST 58.79km
- Czas 02:37
- VAVG 22.47km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Zagórze i inne wioseczki.Powrót 21:50
Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 02.07.2013 | Komentarze 4
Wyjechałem jeszcze w dzień.Było fajnie,jechało się chyba szybko.Na pewno szybciej niż w wichurę i powodzie...po wodzie również.W Zagórzu,podczas objazdu jeziora,spotkałem trzech kolarzy majstrujących przy rowerze jednego z nich.Jak na mnie to bajkowe maszynki.Tym razem przydały się imbusy.Rozstaliśmy wśród śmiechu,żartów i miłego komentarza na temat serwisu zjawiającego się w porę.Dalej bez problemów,do czasu kiedy przed Bojanicami,w połowie podjazdu stwierdziłem,że jest ciemno, podłączyłem akumulatorek do przedniej lampki,po czym przekonałem się,że właściwie, kiedy się zdejmie ciemne okulary jest zupełnie w dechę.Akumulatora nie odłączyłem dosiadłem bolidu i pomknąłem dalej.Podczas tryumfalnego wjazdu na skrzyżowanie w Bojanicach przekonałem się naocznie,NA OBA OKA NA RAZ, że owady nadal latają, mają się dobrze i guzik je obchodzi,że SE wymyśliłem,że powinny już spać.Po wydłubaniu ich z ÓCZ...Założyłem okulary i kontynuowałem swą podróż jak do tej pory. Nie wtajemniczonych ostrzegam,że po zmroku światło nic nie daje,jeśli się ma na nosie słoneczne okulary.SiE nazywa jazda w ciemno.
Tym sposobem przez Lutomię i Mościsko,w ciemnościach,bo muchy nadal hasały, dotaszczyłem się do chatynki.Ot i cała historia.
Ahoj przygodo!
Fregata i coś innego fotografowane zwykle przez Leę.
Tama w zagórzu Śląskim.Informacja dla tych,którzy nigdy nie byli w Zagórzu Śląskim ;).
Świdnicka Katedra widziana z drogi Bystrzyca-Bojanice
Masyw Ślęzy z tego samego miejsca.
Między Bojanicami a Lutomią.Szczytami wzniesień wiedzie czerwony pieszy szlak turystyczny.Na szczycie miałem kiedyś samotne nocne ognisko z widokiem na całą kotlinę między tym pasmem a Masywem Ślęży i wiele dalej.Według mnie widać także Wrocław.
Stawy w Mościsku.Ławeczka :))).Fajne miejsce,żeby się troszkę ubrać,usiąść i posiedzieć.
Niespodzianka w Mościsku.
- DST 45.30km
- Czas 02:12
- VAVG 20.59km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Woda powodziowa jest zimna.
Środa, 26 czerwca 2013 · dodano: 26.06.2013 | Komentarze 4
Wyjechałem swoim wehikułem w traskę z zamiarem przebycia około 50 km,bo na tyle pozwoli mi czas. Bez większych emocji dosiadłem bolidu. Spodziewałem się,że po drodze zastanę efekty działania ostatnich deszczów.Wczoraj od wczesnego rana ratowałem chatynkę przed zalaniem.Wyrwałem pas kostki brukowej czyniąc w ten sposób rów ułatwiający spływanie nadmiaru wody z podwórza.
Na mojej ulubionej dróżce łączącej Książnicę z Mościskiem tuż przed oczyszczalnią zastałem rozlewisko.Wyglądało fajnie.Czysta płytka woda płynąca w poprzek drogi. Aż mi się gęba śmiała na myśl o przejechaniu przez tę przeszkodę suchą nogą. Sfotografowałem zjawisko i ruszyłem radując oczy i duszę taką żeglugą, a woda stawała się głębsza i głębsza. Kiedy korby trzymałem poziomo a tuż pod stopami miałem wodę,zdałem sobie sprawę z tego,że stanąłem przed wyborem. Zejść z roweru i zamoczyć nogi do kolan, albo kierując się potrzebą chwili zakręcić...Z godnością rowerzysty wybrałem wariant drugi,mocząc nogi do połowy łydek. :))). Na mostku wylałem wodę z butów i tak pokonałem resztę trasy. Właśnie z tego zdarzenia pochodzi wiedza zawarta w tytule mojej opowieści.
- DST 48.33km
- Czas 02:34
- VAVG 18.83km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda bardziej żeglarska
Poniedziałek, 24 czerwca 2013 · dodano: 24.06.2013 | Komentarze 4
Bardziej żeglarska bo było nie tylko wietrznie. Chwilami trąciło sztormem.
Na koniec zmokłem i szczęśliwy i wesół wróciłem do chatynki tuż przed
23-cią. Gdybym tak jak robiłem to w kilku przypadkach miał wrócić do genezy tego wyjazdu,opowieść zamknęła by się w jednym zdaniu...Przeczytałem komentarz Piotra na moim ostatnim wpisie...Godzinę później siedziałem na poskręcanym do kupy(nie dosłownie)i okulbaczonym wehikule,z zamontowanym przednim światłem przygotowany na wszelkie pogodowe wygiby.
Sie ma Pioter :))) jutro znowu jadę.
- DST 108.70km
- Teren 40.00km
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przełęcz Jugowska-Srebrna Góra TERENEM.Czerwony pieszy szlak+ błądzenie
Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 10
Wykonam mapę i wszystko się rozstrzygnie.Odległość w terenie może się zmienić.Mój licznik nie dodaje kilometrów gdy poruszam się zbyt wolno,a poza tym,należało by notować.Ponieważ pracy nad mapą jest w takiej trasie i tak dużo,tym razem wyliczę wszystko i skoryguję rzetelnie na podstawie mapki z "bikestats".W trasie znajdują się;Przeł Jugowska,Rymarz,Słoneczna,Kalenica,Popielak,Przełęcz Woliborska (z błądzeniem),Chochoł,Srebrna Góra.Zdjęcia zamieszczę jutro.
...Najpierw walczyłem o mapę na bikemap-ie porównując ją z mapą papierową według której się poruszałem.Później okazało się,że się nie zapisała w moich mapach.Teraz kiedy krok po kroku,zakręt po zakręcie,ze zdjęć satelitarnych wyklikałem wszystko jeszcze raz,nie włącza się bikemap.Szybciej bym tę trasę przejechał jeszcze raz.Pomału zaczynam mieć dosyć pracy z tym CZYMŚ!I jak mówiłem,szkoda mi ale lada moment wypieprzę wszystkie mapy z tego grajdoła.
Szkoda czasu.Spróbuję jeszcze raz jutro.
Dzięki Domingo...Powiodło się dzięki Twoim wskazówkom.Szlak czerwony wyklikany według "bikemapu. Błądzenie według mojej wiedzy, z mapy papierowej i zdjęć satelitarnych również odtworzony na "czuja".Sposób dosyć pracochłonny i może być złudny,daje jednak obraz na przebieg trasy i wydarzeń.
- DST 77.96km
- Czas 05:34
- VAVG 14.01km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przełęcz Walimska, Wielka Sowa, Kozie Siodło, Przełęcz Jugowska, Trzy Buki.
Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 7
W tytule nie dodałem,terenem.Od Przełęczy Walimskiej do Bielawy ,a konkretnie czerwonym szlakiem...Przynajmniej od Wielkiej Sowy do przełęczy Jugowskiej.
Żeby zrozumieć sens tej historii należy się cofnąć do poranka tego samego dnia,kiedy po obfitym w przygotowania wieczorze,albo konkretniej nocy,bo do wyjazdu byłem gotów o drugiej trzydzieści,można by rzec nad ranem.Przyzwyczajony do wojaży po zmroku miałem ochotę wyruszyć dziesięć minut później.Jednak cały czas,toczyła się we mnie wojna.
-Tęskno mi za włóczęgą...
-A co tam się będziesz włóczył po deszczu,mgle i błocie...Przecież leje od kilku dni...(Wygląda jak dialog ale zapewniam,że to monolog).
Wracajmy lepiej do poranka bo moja opowieść mogła by nie mieć końca.
Po wyłączeniu wszystkich wcześniejszych nastawionych przeze mnie budzeń,obudzony siłami natury,staję w drzwiach ganku,w gaciach,ramię w ramię z naszym psem mimo różnicy wysokości barków.Stojąc tak, nie wysuwając nosów poza wspomnianą linię wietrzymy badawczo otoczenie.Jest wilgotno i ciągle siąpi.Byłem gotów bez skrupułów powrócić do ciepłego łóżeczka a mój pies,sądząc z mowy ciała,najchętniej narżnął by i nasikał w korytarzu.
Dupa zbita,myślę sobie,szukając gorączkowo argumentów za...wyjściem z chatynki.Krople ...woda...Wszak jeno wodą jesteśmy...Po czym sprawdziłem szybko w internecie i potwierdziło się...W siedemdziesięciu pięciu procentach średnio rzecz ujmując,składamy się z wody...Kurka wodna(notabene). Co za różnica? Moknąca woda?
Po czym wyobraziłem sobie mnie,odjąwszy "suchą masę", jako prawie dziewięćdziesiąt litrów wody moknącej na deszczu.Ten efekt durnych rozmyślań zaważył na mojej decyzji.Wyruszyłem.
Wyruszyłem uzbrojony w "gumianą ;)) kurtkę z kapturem,pod którą i tak zawsze jest mokro tylko inaczej...Aaaaaaleeee! przynajmniej ciepło!
Wyruszyłem po rozmyślaniach o wodzie i woda w różnej postaci,między innymi błota,towarzyszyła mi do końca podróży,jeśli tak można nazwać przemieszczanie się zanurzony w brei, chwilami do połowy szprych i lawirowanie między mokrymi kamieniami.Trzy Buki i zjazd do Bielawy to kompilacja dwóch innych przypadków.W błocie i na kamienistych zjazdach zjechałem klocki hamulcowe, postanowiłem na resztkach wycofać się do Kamionek,a poza tym na przełęczy Jugowskiej kończył się jakiś rajd i do Kamionek nie można było jechać.Spałem na drewnianych kłodach,jadłem byle gdzie,jechałem bo chciałem i przez chwilę....byłem wolny. Reasumując było zarąbiście.
Wyjazd i opowieść dedykuję Feniksowi z życzeniem szybkiego powrotu na szlak.Resztę,jak mawia Feniks opowiedzą zdjęcia :))).
Ahoj przygodo!
Pasażer na gapę! Podróżował ze mną w nieco wydłużonej postaci od Rościszowa i chyba mu się od tej podróży zakręciło we łbie.Wysadziłem go tu.Na Przełęczy Walimskiej.
To Wielka Sowa.Kto był,ten pozna.Wieży nie fotografowałem bo było by to już nadużycie. ;)
Trzy zdjęcia wstecz to obrazki z czerwonego szlaku tuż przed Przełęczą Jugowską
To już za asfaltem Przełęczy Jugowskiej. Widok w lewo z czarnego rowerowego szlaku.
- DST 71.80km
- Czas 04:29
- VAVG 16.01km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wielka Sowa przez Przełęcz Walimską. Jeszcze tu wrócę.
Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 · dodano: 22.04.2013 | Komentarze 14
Muszę tu wrócić bo dobrnąłem kawałek trasy leśnym traktem.Szło fajnie przez gałęzie, błota, wodę i wszystko dało się pokonać oprócz złego oznakowania szlaku.Szło dobrze do czau kiedy po zachodzie słońca zrobiło się ciemno.Ze znanego wszystkim rowerowego szlaku miałem wjechać na czerwony.Pieszy był.Jeden na początku.Rowerowego nie widziałem wcale.Poszedłem tym pod górę i jeśli dobrze obserwowałem mapę,droga powinna się wznosić.Ta którą zmierzałem po jakimś czasie zaczęła gwałtownie opadać.Jakoś nie po drodze mi było więc zawróciłem.Bałem się,że utknę tu na dobre. Wróciłem do pierwszego rozpoznanego miejsca i rozpoczął bym odwrót,gdyby nie cudeńka jakie tam zastałem. Rozległe panoramy miast w lewo od szlaku. Miliony świateł wypełniające całą dolinę i zbocza przyległych gór.Siadłem na pniaku i mógłbym tak trwać w bezruchu do rana.T kolejny powód dla którego tu wrócę.
Po dłuższej chwili ruszyłem dalej w kierunku Przełęczy Jugowskiej.Teraz szło szybciej i rozpocząłem asfaltowy zjazd w kierunku Rościszowa.Jadąc już rozmyślałem jaką to rekompensatę za niepowodzenie mógłbym sobie zrobić.Skręciłem w lewo w kierunku Michałkowej i szybko pożałowałem.O ile droga do Rościszowa była już pięknie zamieciona z piasku, o tyle ta była dwoma półmetrowymi paskami asfaltu,widocznymi spod sypkiego piasku.Zjechałem do Glinna Tam rozpoczęła się wojna nerwów.Psy duże i małe uwolnione na noc.To była jedna wielka ucieczka od domu do domu.Nigdy więcej nie wjadę po zmroku w takie zadupia.W lesie czułem się bezpiecznie.Tam zwierzęta unikają człowieka oświetlonego,na rowerze.To co dla leśnych zwierząt było powodem do ostrożności,dla zdebilałych na łańcuchach kundli było wyzwaniem.Nie wspomnę o wielkim swobodnie biegającym wilczurze w domu obok którego zapamiętałem olbrzymi stos wielkich dębowych bali.Dobra bo za dużo.Zagórze koło tamy a później Bystrzyca Świdnica ,chatynka a w chatynce pies który mnie zna i jest z nami odkąd mieszkamy w tym domu.Wychował się z dziećmi i nikogo nie zjadł.Pewnie powinienem zaprzysiąc sobie rozwagę ale po cóż było by zawołanie...Ahoj przygodo!
Zdjęcia i mapki jutro.Aż jestem ciekaw tych map.Chcę wiedzieć gdzie się spaprało.
/Trasa+z+dnia+2013-04-22+23:00
Kolory zachodzącego słońca w lesie.
Droga nie usłana różami,miejscami było gorzej.
Widoki których się nie zapomina. Dlatego będę tu wracał niekoniecznie w dzień.
Tam szwendałem się niedawno.
Zjazd w kierunku Glinna i Michałkowej.
Kościół w Glinnie.
Tama w Zagórzu.
- DST 85.31km
- Czas 05:23
- VAVG 15.85km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Przełęcz Jugowska po zmroku i kilka innych podjazdów w nocy.
Piątek, 19 kwietnia 2013 · dodano: 19.04.2013 | Komentarze 6
Do chatynki wróciłem około 24-tej.Po zjeździe z Przełęczy Jugowskiej,zabłądziłem z powodu braku oznaczeń i zjechałem w kierunku Nowej Rudy.Dobrze się jechało,bo z górki.Niestety.Matka natura,czasem płata głupawe dowcipy. Kosztowało mnie to około dyszki podjazdu w kierunku z którego tak dobrze szło.Później z nieświadomości i w strugach deszczu, szarpnąłem się na Rzeczkę. Kulasy chodzą coraz lepiej na podjazdach i końcówkach wyjazdów.To nie przypadek. Pioter wie coś na ten temat.Dzięki Ci Piotrze.:) Dziekuję także Lei, Toompowi i Jeźdźcom Apokalipsy z Cnr.Podróże kształcą. Rozmowy również. Resztę opiszę jutro mapkę jeśli się zapisała też.Dzisiaj wpiszę tylko z licznika ale nie wiem czy trochę nie zbzikował.Porównam z mapką gps. Gps też zbzikował.Nie poleciałem przecież z Miłochowa pod Bielawę i do domu.Jak mawiał Pawlak z "Sami swoi" "Do kitu z tą Amerykańską mechanizacją". To już druga sknocona mapka.Wczoraj "bikemap"nie działał,spróbuję dzisiaj.
/Trasa+z+dnia+2013-04-20+00:22
#lat=50.733397338594&lng=16.530473417969&zoom=11&maptype=ts_terrain
Ha!Pierwszy raz w czasie jednego wyjazdu uzbierałem tyle przewyższeń :). Na krótkim odcinku, od chwili kiedy zawróciłem w Jugowie, do miejsca przełomu na szczycie przed Rzeczką, pokonuje się prawie 270m wysokości.A od ścieżki rowerowej Dzierżoniów Pieszyce do Przełęczy Jugowskiej ok.440m w kierunku nieba.Wszystkiego razem 990m
W czasie całek eskapady towarzyszył mi łoskot wody.Setki większych i mniejszych strumieni.
To była dobra wiadomość.Po niej nastąpiło kilka coraz lepszych i to były ostatnie dobre wieści tej nocy.
Droga po drugiej stronie przełęczy nie wróżyła łatwego zjazdu,ale na drogi rzadko narzekam.Toomp i Lea jeżdżą po chaszczach i nie marudzą. ;)
Niedługo później z czarnej otchłani nade mną, zaczęły spadać pojedyncze krople deszczu.
Tak przez las,bardzo nisko w rozległej kotlinie, widać było światła pewnej miejscowości.
Dwa czerwone punkty w lewym górnym rogu to wieża przekaźnikowa.Niestety,to nie Ślęża.
To efekt mozolnej wspinaczki.Wszystko widać jak na dłoni.
- DST 68.31km
- Czas 04:03
- VAVG 16.87km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka na Przełęcz Walimską, z wątkiem filozoficzno - religijnym
Wtorek, 16 kwietnia 2013 · dodano: 16.04.2013 | Komentarze 13
Taka się okazała.Zwykle jestem daleki od tego typu rozważań ale miałem czas...Dużo czasu...Szczególnie na podjeździe podczas którego prędkość zmuszony byłem zastąpić cierpliwością.Opis podjazdu mogę odpuścić bo i o czym tu pisać.Prawdziwe przeżycia wstrząsnęły mną dopiero na przełęczy.Zimno było na górze.Śnieg jeszcze zalegał pobocza.Musiałem się ubrać.Żeby się ubrać, najpierw musiałem się rozebrać więc najpierw wstrząsnęło mną zimno.
Później doświadczyłem głodu.Nie.Nie tak to zaplanowałem.Zacząłem gorączkowo szukać rozwiązania lecz cały czas nie opuszczała mnie wizja rowerowego turysty, słabnącego, zwalniającego i zmierzającego w kierunku rowu gdzie przyjdzie mu niechybnie dokonać żywota.
Po wymienionych wyżej wstrząsach,postanowiłem przeszlifować swoim bolidem słynną walimską kostkę.Ta okazała się już przeszlifowana a na dodatek obfitowała w niespodzianki nad którymi również rozwodzić się nie mam zamiaru.
Byłem głodny rozżalony i zwątpiłem całkowicie w znalezienie wyjścia z tego impasu.
Walim.Światło.To sklep.Tak.Ten widok przywrócił mi wiarę w równowagę wszechrzeczy i w to,że układ słoneczny nie zmierza w kierunku czarnej dziury.
Nagle jeden błysk pamięci w którym widzę swój portfel pozostawiony na szafce w garażu.Za sprawą tego błysku,niczym za sprawą okna czasoprzestrzeni przenoszę się nagle z kosmosu do mikrokosmosu.....Jestem w czarnej d.pie.
Ogarnia mnie czarna rozpacz.
(Nie przeklinam gdyż Lea przywilejem niewieścim zastrzegła sobie prawo do nielubienia przeklinania i choć nie byłem pierwszym który ową pokusę zademonstrował,czuję się ostrzeżony) :))).
Ale do tematu. Znalazłem na dnie sakwy dwa razy po dwa złote.Tu objawił się mój talent do przewidywania moich nieprzewidywalnych zachowań.
Wchodzę do sklepu i pytam z nadzieją w głosie.
-Są bułki? Mogą być słodkie.
-Są ale z rana.
Uwierzcie mi.Nigdy się tak nie cieszyłem na widok słodkich bułek "z rana",choć to przecie późny wieczór.Koniec dnia.
Znalazłem skwerek z dwiema ławeczkami,małą tują i dużym świerkiem.
Za plecami miałem huczący wodą z roztopów strumień.Tak w skupieniu,nie delektując się smakiem, ani nie wnikając co znajduje się wewnątrz podarowanego mi przez los mikrokosmosu,odzyskałem wiarę w równowagę wszechświata.
Wsiadłem na rower i pomknąłem ku przeznaczeniu.Na przeznaczenie czekałem tylko tyle ile trwa przejazd od sklepu do następnej wioski,gdzie stojący przy drodze jegomość z "mamrotem" w dłoni powiedział
- E! dawaj ten rower.
Powiedziałem,żeby się od....dalił czy coś podobnie brzmiącego,gdyż chociaż na to nie wyglądam biegle władam owym narzeczem. Dotarło...Po czym... oddaliłem się sam. Reszta trasy przez Zagórze,Bystrzycę Dolną, Świdnicę i do chatynki.
W domu do mnie z kolei dotarł komunikat,że zapisała się tylko część trasy ale to drobiazg.Stworzę ją w bikemap-ie.Zdjęcia też chyba jutro.Późno już.
Trzeba się wyspać przed kolejnym dniem pełnym wrażeń.
Ahoj przygodo!
/Trasa+z+dnia+2013-04-16+16:46
Dziwne! nic tam nie ruszałem coś się nie powiodło.Może jak zdjąłem kurtkę?
W biemap-ie "Serwer Error". Jak tu wierzyć w opatrzność?
?136622949811135#lat=50.767280596287&lng=16.53322&zoom=12&maptype=ts_terrain
A dzisiaj chociaż późno,udało się.Tak wygląda trasa w całości.
Wielka Sowa z podjazdu od Rościszowa.
Nasi tu byli.Widok na polankę i parking.Przełęcz.
Zdjęcie ze zjazdu w kierunku Walimia,gdzieś przed pierwszym zakrętem z kostki.
Budynek elektrowni na rzece Bystrzycy.
- DST 123.49km
- Czas 05:58
- VAVG 20.70km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Migotanie przedsionków,śmierć kliniczna,reinkarnacja.
Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 14.04.2013 | Komentarze 13
Tych terminów zasłyszanych niegdyś z filmu o niejakim "Doktorze Housie",za sprawą jednej niewiasty i trzech jegomości,dzisiaj było mi dane doświadczyć na własnej skórze. Główni bohaterowie to ; Lea, Toomp i dwóch przybyłych z nim sympatycznych ludzi, których "ksywki" zostaną ustalone i ujawnione,(albo i nie) w czasie dalszej opowieści.
Początek prozaiczny. Leę, zgodnie z "rozkładem jazdy" spotkałem na drodze między Gogołowem a Miłochowem. Trudno było się rozminąć, bo trudno nie zauważyć na pustej drodze w niedzielny poranek, filigranowej dziewczęcej postaci na rowerze, z uśmiechem na buzi od ucha do ucha.
Stąd mieliśmy się udać Do Solnej, gdzie miał czekać na nas Toomp, lub my na niego. Dzień zapowiadał się piękny,słoneczny, lecz nic nie zapowiadało dramatu, który już niedługo miał się rozegrać.
Było miło, koleżeńsko i elegancko. Toomp i przybyli z nim "Jeźdźcy Apokalipsy",to prawdziwi faceci z klasą. O charakterze i cechach białogłowy mówić nie przystoi.Powiem tylko jedno.(Wybacz Lea) Takiego kumpla jak Ty mieć...To zaszczyt.
Zdjęć nie mam, bo w tej kompaniji nie ma czasu na pierdoły ;)))
W kazdym razie ja nie miałem. :(
Na dowód mam tylko mapkę, która powstała niezależnie ode mnie.
/Trasa+z+dnia+2013-04-14+17:45
- DST 52.04km
- Czas 02:29
- VAVG 20.96km/h
- Sprzęt Czarna Perła :)
- Aktywność Jazda na rowerze
Pieszyce i kawałek Rościszowa.
Wtorek, 9 kwietnia 2013 · dodano: 09.04.2013 | Komentarze 4
Wróciłem przed chwilą.Ok 22:45.Jest 22-ga.Tyle mniej więcej zajmuje mi szamotanina z wprowadzeniem roweru odłączeniem baterii częściowym zrzuceniem nadmiaru ciuchów.I jestem.Pełen mroków,"mglistych wrażeń" i efektów rozproszonego światła.
Świat,chociaż po zachodzie słońca i tak mroczny jest odrobinę bardziej przyjazny.Mimo chłodu który chwilami panował we mgle,udzielił mi się nastrój podobny do tego który kojarzy mi się z wierszem pana Tuwima o "Panu Słowiku".
Tak...To dobry początek opowieści.
Z konieczności dokończę innym razem a jeśli się powiedzie zamieszczę mapkę.Dane z licznika.
/Trasa+z+dnia+2013-04-09+22:52
Często fotografowany przeze mnie kościół w Pieszycach.
Dojazd do mocno oświetlonego obiektu w Rościszowie.
A to promienieje nasza służba zdrowia pod patronatem NFZ.Szpital Chorób Płuc.(Czy coś takiego)
Przejazd kolejowy w Mościsku. Dzisiaj wygląda jakoś odświętnie.
We mgle nawet oczyszczalnia ścieków wygląda intrygująco.
Mgła wygląda tak.